Dlaczego nie czujemy wdzięczności?

W wielu poradnikach rozwoju osobistego mówi się, że sposobem na szczęście jest poczucie wdzięczności i docenianie tego co się ma. Docenianie tego, że świeci słońce, że się ma co jeść, że jest dach nad głową, praca, rodzina, przyjaciele, itd. Wielu z nas jednak nie odczuwa wdzięczności i żyje z ciągłym poczuciem niedosytu i braku, nie doceniając tego co jest.

Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że jedną z głównych przyczyn tego stanu są doświadczenia z dzieciństwa związane z atmosferą w jakiej byliśmy wychowywani przez dorosłych (rodziców, opiekunów, nauczycieli, itd.). Głownie chodzi o to czy opieka nad nami była sprawowana z poczuciem zadowolenia i spełnienia, czy też dominowała w tym niechęć i frustracja, często nawet nieuświadomiona bądź skrywana (wymieniam tutaj sytuacje skrajne, żeby lepiej opisać problem). Właśnie ten drugi wymieniony wyżej model zachowań jest według mnie źródłem niezadowolenia i braku wdzięczności w naszym dorosłym życiu. Skoro bowiem to co dostaliśmy od dorosłych w ramach opieki nie zostało nam dane z radością, tylko przeważały uczucia negatywne, to trudno być za to wdzięcznym. Trudno też być wdzięcznym za wychowanie przepełnione poświęceniem rodziców, którzy często w imię miłości do dzieci poświęcają swój czas i energię kosztem siebie. Czy za taką „miłość” można odczuwać naturalną wdzięczność? Z pewnością nie, gdyż rodzic poświęcający się dla dziecka kosztem siebie „obdarowuje” je jednocześnie ciężarem swojego poświęcenia. Z tego nie zrodzi się naturalna wdzięczność, tylko wdzięczność wymuszona, gdyż w naszej kulturze poświęcenie jest aktem bohaterstwa i trzeba ją zawsze doceniać. A gdy tego nie czujemy, to wydaje nam się wtedy, że coś jest z nami nie tak. Rodzice wypruwali sobie dla nas żyły a my jesteśmy zwykłymi niewdzięcznikami. I tu dla wielu powstaje poważny problem.

Opisane wyżej doświadczenia z pewnością rzutują na nasz brak wdzięczności w życiu dorosłym. Stąd tak trudno nam docenić to co mamy i w związku z tym czujemy ciągłą potrzebę szukania czegoś nowego, w naszym przekonaniu lepszego – nowy telefon, samochód, nowy związek, itd. Opisana wyżej postawa dorosłych, którzy się nami opiekowali kształtuje naszą postawę i stosunek do życia. Nie jest moim zamiarem obwinianie kogokolwiek za taki stan rzeczy, zwłaszcza rodziców. Jeśli nie potrafili „uruchomić” w sobie pozytywnych uczuć wychowawczych w stosunku do swoich dzieci to z tego powodu, że sami nie dostali takich uczuć od swoich rodziców, a ci z kolei od swoich, itd. Chodzi mi tylko żeby pokazać pewien mechanizm, za który nikt jednak nie ponosi winy. Najlepsze co możemy w tej sytuacji zrobić to uświadamiać sobie, że tak się dzieje i próbować zmienić swoje podejście. Bo wtedy życie może być przyjemne i ciekawe.

Czy możliwe jest więc odczuwanie wdzięczności po opisanych wyżej doświadczeniach? Czy możliwe jest cieszenie się życiem i docenianie tego co mamy? Z pewnością tak. Żeby jednak tak się stało w pierwszej kolejności nie obwiniajmy się za to, że jesteśmy niewdzięcznikami i nie doceniamy tego co jest. Nie jest bowiem naszą winą, że tego nie czujemy. Spróbujmy więc zaakceptować, że nie czujemy wdzięczności, że jest w nas taka część, która nie potrafi docenić bogactwa naszego życia. Akceptacja jest bowiem niezbędnym warunkiem do zmiany. Jak powiedział Carl Rogers, znany amerykański psycholog i psychoterapeuta, – „Ciekawy paradoks polega na tym, że mogę się zmieniać wtedy, gdy zaakceptuję siebie takim jakim jestem”. Jeśli więc polubimy siebie i swoją niewdzięczność wtedy możliwa jest zmiana.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *