Lęk przed życiem, część 1

Parę dni temu byłem świadkiem następującej scenki w tramwaju: mały chłopiec (3-4 lata) zszedł z kolan siedzącej mamy i chciał pochodzić po korytarzu. Niezadowolona z tego kobieta powiedziała do dziecka: „Siedź grzecznie, bo zabierze cię ten pan!”, i tutaj wskazała na siedzącego naprzeciwko, niezbyt atrakcyjnego, starszego mężczyznę. Sytuacja ta zmroziła mnie i rozbawiła jednocześnie. Przypomniało mi się wiele scenek zaobserwowanych na ulicy, w parku, tramwaju kiedy to dorośli zwracają się do dzieci w podobny sposób:
– „Nie wchodź na drzewo bo spadniesz!”
– „Bądź grzeczny!”
– „Nie wchodź do piaskownicy bo się pobrudzisz”
– „Nie płacz! Nie ma o co!”

To tylko kilka przykładów. Uświadomiłem sobie, jak często jesteśmy świadkami podobnych sytuacji, na które praktycznie (z przyzwyczajenia?) nie zwracamy uwagi. Ile razy sami byliśmy w przeszłości adresatami takich zwrotów i teraz powtarzamy je automatycznie wobec naszych dzieci.

Wymienione wyżej polecenia, zakazy, ostrzeżenia (i wiele innych, podobnych) często powtarzane, mają potężną moc. Zawierają w sobie m. in. przekaz, który utrwala się w psychice osoby (dziecka):
– Podejmowanie wyzwań jest niebezpieczne.
– Muszę być grzeczny, chociaż nie wiem do końca co to znaczy.
– Muszę się pilnować i kontrolować.
– Nie mogę się dobrze bawić, bo to nie jest właściwe.
– Nie poradzę sobie.
– Nie mogę wyrażać moich emocji.

Powyższy przekaz (a to tylko wąski wycinek) kształtuje nasze nastawienie do siebie i do życia. Czy z takim nastawieniem można być radosnym, ufnym, odważnym w życiu? Z pewnością nie. W ten sposób od dzieciństwa uczy się nas lęku przed życiem.

Lęk przed życiem, część 2.



4 thoughts on “Lęk przed życiem, część 1”

  • Taaak… Zgadzam się w zupełności. Na myśl od razu przyszła mi sytuacja, której często jestem świadkiem. „Nie zadawaj głupich pytań, tylko chodź!”. Rodzice niekiedy, może i nawet nieumyślnie i w ferworze pośpiechu, tempa życia, przymykają naturalną ciekawość dziecka podczas gdy wiadomo, że okres pierwszych lat jest najważniejszy dla późniejszego rozwoju dziecka i to rozwoju na niemalże każdym szczeblu.

    • Zgadzam się, że rodzice to robią nieumyślnie bo sami nauczyli się tego od swoich rodziców. Ten wzorzec zachowania przekazywany jest nieświadomie z pokolenia na pokolenie. Takie życie 🙂

  • Dzisiaj rozmawiałam o tym z moją mamą. Bardzo lękową osobą. I jej komentarz: no tak, ale przecież jesteś dorosła i zdajesz sobie z tego sprawę, skoro wiesz, że nie musisz się bać, to się nie bój.
    Niestety nie jest tak prosto. Przykład z mojego życia: moja babcia i mama bardzo bały się psów. Wszczepiły we mnie przekonanie, że KAŻDY pies, do którego podejdę, natychmiast mnie ugryzie. Kiedy urodziłam córkę, bardzo nie chciałam zaszczepić jej tego lęku. Do tego stopnia nie chciałam, że CAŁKOWICIE przestałam się bać psów. Naprawdę. Dla niej. Można. Moja Misia zaglądała w pysk największym brytanom, a ja szczerze się cieszyłam. Moi znajomi byli oburzeni moim nierozsądkiem, a ja wiedziałam swoje. Niestety pewnego dnia pies ją ugryzł. Bo myślała, że się do niej uśmiecha, a on się szczerzył. I warczał. Ale ona nie wiedziała, że ją ostrzega. A ja byłam zbyt daleko, żeby jej pomóc.
    Mój brak lęku był dysfunkcyjny. Był wyparciem. Wyłączeniem mechanizmów obronnych.
    Na szczęście trauma została uleczona, moja dorosła już teraz córka uwielbia zwierzęta. U mnie, przyznam, kiedy determinacja zmalała, lęk wrócił, a raczej czasem powraca. To tkwi we mnie bardzo głęboko.
    To był lęk przekazany. Własny. Mojej babci i mamy. A ileż lęków powstaje z bezmyślności dorosłych i manipulacji dziećmi, żeby robiły to co oni chcą. Lęki wszczepiane dla wygody. A później ludzie wydaja majątek na terapeutów i cudotwórców lecząc swoje traumy.
    Dlatego to ważny tekst Krzysiu i sorry za przydługi komentarz, ale temat bardzo mi bliski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *