Szanuj swoich wrogów, czyli o grze w lepszy-gorszy
Wszyscy znamy powiedzenie „chcesz zmienić świat? zacznij od siebie”. Zasada prosta w przekazie, trudna w realizacji. Gdyż zajęcie się sobą jest największym wyzwaniem. Zwykle skupiamy się na tym co na zewnątrz, na tym co robią inni. A jak nam się to nie podoba to krytykujemy, pouczamy, wyśmiewamy. Uważamy, że mamy rację.
To co robimy nazwałbym grą w lepszy-gorszy. Gramy w nią nieustannie. Jej źródłem jest wartościowanie różnorodności („to jest dobre a to złe”), ciągłe porównywanie się z innymi („jestem lepszy od ciebie”) oraz poczucie presji, że musimy się doskonalić. I to we wszystkim. Z tego wynika wieczne prześciganie się na lepszość i piętnowanie gorszości. Wspomniana gra jest powszechnym zjawiskiem, w zasadzie grają w nią wszyscy. Nadaje życiu sens i kreuje naszą tożsamość („jestem taki i taki”).
Gra w lepszy-gorszy jest dlatego tak ważna bo daje nam również: poczucie wyższości i wyjątkowości, prawo posiadania racji i też przekonanie, że możemy narzucać ją innym. Przez to jesteś bardzo przywiązany do cech, które cię wyróżniają. Szczególnie do tych, uznawanych za pozytywne. Wtedy czujesz się dobrze („jestem piękny, mądry, tolerancyjny, bogaty, sprawiedliwy, oświecony”, itd.). Twoje dobre samopoczucie opiera się na przekonaniu, że cechy, które sobie przypisujesz są trwałe, mają określoną wartość i obiektywną jakość. To przekonanie ma kluczowe znaczenie dla kreowania własnego, pozytywnego wizerunku, na którym ci tak zależy. Wiedz jednak, że to tylko iluzja. Cechy, na których budujesz swoje zadowolenie nie są ani obiektywnie wartościowe ani trwałe.
Wynika to z prostego faktu. Twój budowany wizerunek opiera się bowiem na porównaniu. Na relacji. Przez to jest względny. Żebyś mógł powiedzieć o sobie, że jesteś taki albo taki, potrzebujesz kogoś innego, kto jest inny. Bez niego nie mógłbyś tego stwierdzić. To sprawia, że poczucie obiektywizmu jest iluzją. Ponieważ budujesz własną wartość na inności czy rzekomej marności innych. Musisz mieć bowiem jakiś punkt odniesienia. Dzięki niemu wiesz jak siebie określić. Jeśli czujesz się dobrze z tym, że jesteś bogaty to tylko dlatego, że jest ktoś biedny. Gdy myślisz, że jesteś mądry i prawy to dzięki ludziom, których traktujesz jako głupich czy niemoralnych. Gdy nazywasz siebie tolerancyjnym i światłym to dlatego, że po przeciwnej stronie masz ksenofobów czy szowinistów. I tak jest z każdą cechą, którą sobie przypisujesz. Żeby powiedzieć o sobie „jestem taki…” potrzebujesz kogoś kto w twoim mniemaniu wcale taki nie jest. Bez niego nie będziesz mógł poczuć satysfakcji ze swojej wyjątkowości. Cechy, które budują twoją tożsamość opierają się na porównaniu. A to wyklucza ich obiektywną jakość.
Ciekawe w tym wszystkim jest to, że do gry w lepszy-gorszy potrzebujemy osób, których piętnujemy, krytykujemy, wyśmiewamy. Bez nich nie wiedzielibyśmy, że jesteśmy lepsi. Bez nich nie moglibyśmy poczuć własnej wartości i wyższości. Dlatego jesteśmy od nich zależni. I to wszystko sprawia, że nasza potrzeba bycia dobrym, wartościowym, sprawiedliwym, itd., staje się poniekąd groteskowa. Okazuje się bowiem, że żeby poczuć się wyjątkowym potrzebujemy to co piętnujemy i zwalczamy. Zabawne, nieprawdaż? Okazuje się więc, że gra w lepszy-gorszy to rodzaj zabawy, w której wszyscy się wzajemnie potrzebujemy. Szanuj więc tych, z którymi walczysz. Bez nich nie będziesz wiedział kim jesteś i nie będziesz mógł poczuć się lepszy 😉
fot. eunseong0331 (pixabay)