Ślub – dowód miłości, obowiązek czy przejaw lęku?

W poprzednim poście pisałem o miłości, o tym, że zwykle traktowana jest jak zobowiązanie i doświadczenie wzajemne. Pisałem też o tym, że przyczyną takiego stanu jest brak dojrzałości emocjonalnej, lęk przed samodzielnością oraz niezaspokojone potrzeby z dzieciństwa. Stąd relacja z drugim człowiekiem jest bardziej przejawem lękowego przymusu a mniej wyrazem świadomego i swobodnego wyboru.

I szczególnym przykładem pojmowania miłości w opisany sposób jest podejście do ślubu. To uroczysty akt, w którym obiecujemy sobie, że będziemy się kochać i trwać w związku do końca życia. Uważa się, że ten krok jest niezaprzeczalnym wyrazem miłości. Czy aby na pewno? Przecież akt małżeństwa stał się obecnie bardziej kulturowym obowiązkiem. Wiadomo, że gdy kobieta i mężczyzna są razem, to z czasem coraz bardziej narasta rodzinna i społeczna presja, żeby w końcu się pobrać, zalegalizować związek („co ludzie powiedzą?”). Innymi słowy, zawrzeć małżeńską umowę, czy to przed urzędnikiem państwowym czy też osobą duchowną. I w ramach tej umowy, zgodnie z prawem rodzinnym, zobowiązujemy się do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny. Oczywiście często też sami tego chcemy, bez zewnętrznej presji. Jednak, tak czy siak, współczesne podejście do ślubu, do związku małżeńskiego, niewiele ma wspólnego ze świadomym rozumieniem miłości. Bo skoro do bycia z drugą osobą potrzebujemy umowy, w której obligujemy się do pewnych zachowań, to co to o nas świadczy? Że do miłości podchodzimy jak do zobowiązania i jak do doświadczenia wymiennego. Do bycia razem potrzebujemy wzajemnych deklaracji, przysięgi, jakby bez tego relacja była niemożliwa albo niepełnowartościowa. Niezbędna jest więc zewnętrzna motywacja, żeby w tym związku wytrwać. Bo najwidoczniej sami z siebie tego nie potrafimy. Mamy więc do czynienia z podobną sytuacją jak w przypadku nakazów moralnych czy religijnych. Gdyż wspomniane normy stanowią sztuczną motywację dla tych, którzy nie mają w sobie dość naturalnej empatii i życzliwości. Taki kij i marchewka, żeby być dobrym dla innych. Podobnie więc jest z aktem małżeństwa. Jest nam potrzebny, jest swego rodzaju moralnym dopingiem do trwanie w związku. Gdyż wewnętrzna motywacja jak widać nie wystarczy. Okazuje się więc, że bycie w intymnej relacji stało się wręcz moralnym nakazem a nie tylko naturalną potrzebą. Podłożem takiego podejścia jest nieufność do własnej natury, która w naszym mniemaniu wymaga ciągłego kontrolowania i motywowania do tego co uznajemy za słuszne.

Akt ślubu ma również lękowe podłoże. Jest bowiem przejawem potrzeby zamknięcia miłości w ramy. Chcemy zatrzymać uczucie drugiego człowieka, mieć gwarancję, że będzie tylko dla nas i na zawsze. To jednak niemożliwe, gdyż uczucia są zmienne, płynne, często nieprzewidywalne. To tak jakby próbować uwięzić ocean, zrobić z niego basen, dla bezpiecznego korzystania. To się nie może udać. Dlatego akt ślubu jest bardziej wyrazem lęku, przed tym co zmienne i nieprzewidywalne. Jest nieudolną próbą stworzenia bezpiecznych warunków w nieprzewidywalnym życiu.

Wspomniany lęk wiąże się zwykle z niezaspokojonymi potrzebami z dzieciństwa. W tym też z potrzebą podtrzymania relacji, za którą tęsknimy. Relacji z naszymi rodzicami. A to dlatego, że mentalnie i emocjonalnie nadal jesteśmy z nimi związani a relacja z partnerem ma o tym przypominać. Mamy potrzebę bycia w związku, gdyż nie czujemy się psychicznie samodzielni. Nie doszło bowiem do emocjonalnego oddzielenia od rodziców. Stąd związek z drugim człowiekiem ma być „przedłużeniem” tej pierwszej i najważniejszej relacji z dzieciństwa. Dlatego tak bardzo nam zależy, żeby trwała jak najdłużej. Właśnie z powodu emocjonalnej niesamodzielności.

I wreszcie ślub jest też wyrazem tęsknoty za światem marzeń i baśni, w którym główni bohaterowie „żyją długo i szczęśliwie”. Bardzo często będąc dziećmi uciekaliśmy w ten świat, by zapomnieć o szarej codzienności. I teraz jako dorośli chcemy go przywołać na nowo. Właśnie przez akt ślubu. To jednak głównie wyraz dziecięcych marzeń, które nie mogą się zrealizować. Przekonujemy się o tym, gdy po pewnym czasie, będąc w związku okazuje się, że małżeńska codzienność odbiega od naszych idealnych wyobrażeń. Czujemy wówczas frustrację, mamy poczucie, że coś się skończyło, wypaliło. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że to co się stało to efekt przywiązania do iluzji, wyobrażeń o magicznym życiu. One przesłoniły nam prawdziwe oblicze rzeczywistości. Wszystko dlatego, że ktoś kiedyś nam wmówił, że to co jest nie wystarczy. Że jest niedoskonałe, że wymaga ciągłego poprawiania. Dlatego skupiliśmy się bardziej na świecie marzeń niż tym co realne. I akt ślubu ma właśnie te marzenia urzeczywistnić.

Zważywszy na powyższe okoliczności, ślub jest obecnie bardziej kulturowym obowiązkiem, również sposobem na uspokojenie życiowych i relacyjnych lęków, oraz wyrazem tęsknoty za szczęśliwym i magicznym związkiem. Rzadko bywa więc prawdziwym wyrazem miłości. Dowodem świadomego rozumienia jej głębi oraz jej wolnościowego oblicza. Ponieważ prawdziwa miłość jest wolna, nie da się jej wsadzić w ramy małżeńskich obietnic, a na to właśnie liczymy. Ślub stracił też na swoim duchowym i rytualnym znaczeniu. Kiedyś był wydarzeniem, które dawne społeczności rozumiały bardziej świadomie niż obecnie. Był szczególną ceremonią, którą znany francuski etnograf Arnold Van Gennep zaliczył do tzw. obrzędów przejścia (rites de passage). Te rytuały odnosiły się do ważnych zmian zachodzących w życiu człowieka, związanych z przechodzeniem z jednego etapu życia do kolejnego, zmianą grupy wiekowej lub społecznej. Ślub traktowano więc jako jedno z przełomowych momentów życia, potwierdzających osiągnięcie nowego poziomu dojrzałości, zarówno w wymiarze ludzkim jak i duchowym. Akt małżeństwa był więc wyrazem łączenia sfery sacrum i profanum. W obecnej kulturze, nie widać już tego połączenia, sfera profanum dominuje. Nawet w przypadku ślubów kościelnych, one niewiele mają wspólnego z prawdziwą duchowością.

fot. Bru-nO (pixabay)



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *