Bez smutku nie ma radości
W naszej rzeczywistości jest miejsce na wszystko, na miłość i nienawiść, pomieszanie i oświecenie, głębię i powierzchowność, powagę i śmiech, itd. Wszystko ma takie samo znaczenie, nic nie jest wyżej ani niżej, lepsze ani gorsze. I dopóki tak postrzegasz życie, to jest dobrze. Kłopoty zaczynają się w momencie gdy zaczynasz wartościować. Gdy dzielisz wspomniane stany na odpowiednie i nieodpowiednie, akceptując te „dobre” i odrzucając ich przeciwieństwa. Gdy na przykład uznasz, że radość jest dobra a smutek zły. Wówczas wpadasz w pułapkę iluzji wartościowania. Bo twoje przekonanie, że coś jest lepsze lub gorsze jest ułudą, wytworem oceniającego umysłu. Z takiego podejścia wytwarza się wewnętrzna presja, żeby dążyć do jednego stanu i bronić się przed tym co przeciwne. Odwołując się do wspomnianego przykładu, starasz się więc robić wszystko, żeby czuć radość i unikać smutku. I to właśnie staje się źródłem kłopotów. Bo wiedz, że twoje starania są daremne. To co próbujesz zrobić, jest albo jak pogoń za uciekającym cieniem (radość) albo ucieczka przed nim (smutek), zależy po której stronie masz słońce. Ani jedno ani drugie nie ma szans powodzenia. Gdyż to za czym gonisz (radość) jest jednocześnie połączone z tym przed czym uciekasz (smutek). Bowiem wszystkie przeciwieństwa stanowią jedno, jak orzeł i reszka na monecie. Nie mogą istnieć bez siebie nawzajem. Dlatego dążenie do osiągnięcia tylko jednego stanu bez doświadczania jego przeciwieństwa jest niemożliwe. Stąd, im szybciej pogodzisz się z tym i zaprzestaniesz wspomnianego wartościowania tym lepiej dla ciebie.