Postęp, droga donikąd

„Długo czekał staruszek nad morzem,
Nie doczekał się, wrócił do żony.
Patrzy: znowu ta sama lepianka,
Stara baba siedzi na progu,
A przed babą – rozbite koryto” A. Puszkin „Bajka o rybaku i rybce”

Cywilizacyjny postęp to głównie proces, w którym człowiek albo szuka rozwiązań dla problemów, które są wyimaginowane albo dla tych, które wcześniej sam stworzył. Tak czy siak, ten cały technologiczny pęd jest oparty na iluzorycznym wyobrażeniu, że coś nieustannie trzeba zmieniać i ulepszać. Nie mam nic przeciwko postępowi jako takiemu, rozwojowi, ułatwianiu sobie życia. Jednak w naszej kulturze, jego podstawowym motorem jest toksyczne poczucie braku. Wieczne niezadowolenie z tego co jest i obłąkańcze wręcz dążenie do czegoś innego, rzekomo lepszego. Człowiek wkręca sam siebie, wmówił sobie bowiem, że to co jest tu i teraz nie wystarczy, że musi być coś lepszego, gdzieś indziej i później. Przez to więc musi ciągle za czymś gonić, do czegoś dążyć, wiecznie zawiedziony i sfrustrowany. I to całe dążenie, które jest przesadne, jest właśnie źródłem problemu. To gonitwa za iluzją szczęścia, którego nigdy nie można osiągnąć. Stąd właśnie ludzka potrzeba tzw. postępu, który w rzeczywistości nie przynosi oczekiwanych efektów. Ponieważ wcale nie widać, żeby dzięki cywilizacyjnemu rozwojowi ludzie czuli się lepiej, zdrowiej czy spokojniej. Nie widać, żeby czuli spełnienie. Co z tego, że technologiczny postęp dał im tyle materialnych dóbr i udogodnień skoro i tak nie potrafią się tym wszystkim cieszyć. Dlatego to cały czas droga donikąd. A to co obserwujemy jako efekty postępu to m. in. zwiększający się współczynnik chorób cywilizacyjnych, depresji, samobójstw i uzależnień, dewastację przyrody, katastrofy ekologiczne, zmiany klimatu, i wiele innych negatywnych zjawisk. Mówiąc obrazowo, człowiek sukcesywnie i konsekwentnie ucina gałąź na której siedzi, choć wydaje mu się, że robi coś naprawdę ważnego i potrzebnego. Albo więc doprowadzimy do wysadzenia naszej planety w powietrze albo zniszczymy ją na raty. W tym również i siebie.

fot. jeffjuit (pixabay)



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *