Sterylność, życie w potrzasku

„Ci, którzy pozbywają się wolności licząc na bezpieczeństwo, nie będą mieli ani wolności ani bezpieczeństwa” Benjamin Franklin

„- Mistrzu, co się dzieje po śmierci?
– Nie wiem
– Jak to? Przecież jesteś mistrzem Zen!
– Tak, ale jeszcze nie umarłem!”

Zalecana obecnie sterylność – mycie rąk, dystans, unikanie kontaktu – to sposób na przetrwanie w czasie zarazy. To typowa reakcja. Żeby odgrodzić się od źródła zagrożenia. Czym jest jednak to zagrożenie? To choroba a w skrajnym przypadku śmierć. Przed czym się więc zabezpieczamy? Choroba to dyskomfort fizyczny jak i psychiczny. Śmierć to bardziej wyobrażenie, gdyż nikt z żyjących jej nie doświadczył.

Obecna panika jest efektem bardziej wyobrażenia cierpienia niż jego faktycznego doświadczania. Boimy się bardziej lęku przed tym „czymś”, boimy się myśli o tym co się może stać. To co się obecnie dzieje jest kulminacją lęków, którymi żyjemy od lat. Lęków, z którymi tak trudno jest się skonfrontować. Dlatego do tej pory wybieraliśmy wyparcie, unikanie, odwracanie uwagi. Uciekaliśmy w pracę, rozrywki, używki (w tym medykamenty) czy ekstremalne sporty. W ten sposób zamykaliśmy oczy na to co jest. A tym „czymś” jest życie. Ze wszelkimi jego przejawami – emocjami, uczuciami, chorobami, starzeniem się i co tam jeszcze chcesz (sam dodaj do listy). I teraz doświadczamy sytuacji kiedy zamykanie oczu nie jest już możliwe. W końcu trzeba popatrzeć na to co jest i doświadczyć tego co przez lata wyparte i odkładane.

Stosowana sterylność to nie tylko wyraz lęku przed chorobą i śmiercią. To też symboliczny wyraz lęku przed życiem i tym co przynosi. Boimy się chorób i bakterii ale też emocji, i wszelkiego dyskomfortu, który z tymi emocjami się wiąże. Stąd potrzeba kontrolowania i odgradzania się. Przed tym czego nie chcemy, przed doświadczaniem i przeżywaniem. To wszystko jednak jest daremne. Gdyż nigdy nie przychodzi spokój. Ciągle jest powód do lęku i zmartwień. To nie ma końca. Ponieważ wszelkie próby unikania tego czego się boimy, paradoksalnie oddalają nas od stanów, do których dążymy – zadowolenia, spokoju i poczucia bezpieczeństwa. A dzieje się tak gdyż ludzka świadomość doświadcza rzeczywistości przez kontrast. I w tym doświadczaniu wszystko ma swoje przeciwieństwo i istnieje dzięki niemu. Stąd, żeby wiedzieć czym jest ciepło, musimy poznać co to zimno, żeby zobaczyć jasność, musimy doświadczyć ciemności, i podobnie z innymi opozycyjnymi stanami (czarne/białe, dobre/złe, radość/smutek, życie/śmierć, itd). Mamy więc do czynienia z połączeniem przeciwieństw, gdyż jedno nie istnieje bez drugiego. Jednak ta fundamentalna prawda nie znajduje w nas pełnego zrozumienia. I błąd jaki popełniamy to wartościowanie opisanej dualności, w tym sensie, że uznajemy pewne stany a negujemy te przeciwne, odmawiając im prawa bytu. Takie jednak podejście jest źródłem naszych kłopotów. Gdyż, jak wspomniałem, odcinanie się od jednego stanu powoduje blokadę na stan przeciwny. Dlatego, żeby móc w pełni przeżywać to czego pożądamy musimy dać sobie zgodę na doświadczanie tego co przeciwne. By poczuć radość musisz otworzyć się na smutek, żeby doznać przyjemności nie możesz odrzucać dyskomfortu. My jednak staramy się uciec od tej dualności. Skupiamy się jedynie na jednym z jej aspektów. Chcemy być tylko dobrzy, zdrowi, zadowoleni, zamykając się na to co opozycyjne. To jednak niemożliwe. To jak próba oddzielenia orła od reszki. Dlatego, ignorując tę prawdę nigdy nie poczujemy spełnienia.

Sterylność ma dać poczucie bezpieczeństwa. Nie daje jednak a przy okazji zabiera wolność. Nie można bowiem poprzez kontrolę i odgradzanie uspokoić wewnętrznego rozedrgania. A ono jest rzeczywistą przyczyną naszych lęków. Jednak te lęki są na wyrost, sami je karmimy, przez brak zaufania do życia. Dlatego zakładamy „maskę” sterylności, licząc że uchroni nas przed niebezpieczeństwem. Ale to daremne, gdyż to nie zagrożeniami należy się zająć, ich nigdy nie zlikwidujemy. Najlepsze co możemy zrobić to zająć się swoim zaufaniem. Jeśli je odbudujesz to żadne zagrożenia nie będą ci straszne. Wówczas będziesz czuł się wolny i bezpieczny zarazem.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *