Ogon macha psem
Przeczytałem niedawno w jednej z poczytnych gazet, że naukowcy szukają szczepionki na stres. To wymowne. Stworzyliśmy kulturę opartą na nadaktywności i pośpiechu (zadania, cele, terminy). Oczywistym jest więc, że odpowiedzią na to jest ludzki stres. Naturalną reakcją człowieka na ciężką pracę i ciągłą bieganinę jest napięcie, zdenerwowanie i zmęczenie. Jednak współczesna nauka jakby tego nie dostrzega. Bo zamiast zmierzać do ograniczania przyczyn stresu szuka się bardziej antidotum na to by go zwalczyć. Czyli wyeliminować naturalną reakcję organizmu na to co mu nie służy. Mamy więc kolejny przypadek kiedy walczy się z objawem, bez próby głębszego zrozumienia tego co go powoduje. To zresztą typowe dla medycyny akademickiej. Stąd, oprócz środków przeciwbólowych, antydepresantów, czy innych psychicznych „znieczulaczy” dostaniemy nowy środek, którego działanie ma usunąć odczuwanie dyskomfortu, spowodowanego przez współczesny styl życia. Ponieważ nasz codzienny kierat stał się normą a towarzyszący mu stres chorobą, którą należy wyeliminować. Innymi słowy, życie w pośpiechu czy też nielubiana praca są ok, a stres, traktowany jako niepożądany skutek uboczny. Czyli zasuwaj dalej człowieku, przyczyniaj się do wzrostu gospodarczego, a jak ci z tym źle, to weź pigułkę a niedługo dostaniesz nawet szczepionkę na twoje nerwy i zmęczenie. Gdyż osiąganie wyników jest ważniejsze niż radość z tego co robisz. A twój stres, zmęczenie, depresja wcale nie ma ci uprzytomnić, że może warto się zatrzymać i zastanowić, czy to wszystko ma sens. To tylko choroba, którą trzeba leczyć (kolejna zresztą na liście tzw. chorób cywilizacyjnych).
Opisany stan jest jednym z przykładów na szczególną „umiejętność” człowieka – stwarzania problemów, po czym szukania dla nich rozwiązań. Wymyśliliśmy bowiem styl życia, który przynosi więcej kłopotów niż pożytku. Jednym z nich jest właśnie stres i to wszystko co mu towarzyszy. I my teraz cały czas kombinujemy jak się go pozbyć, nie zmieniając jednak dotychczasowego stylu życia. Osobliwe podejście. To jak gasić w kółko pożary, które się samemu wcześniej wzniecało, bez autorefleksji, co jest ich rzeczywistą przyczyną (ważniejsze jest bowiem udoskonalanie sprzętu gaśniczego). I współczesny człowiek jest w tym tak zapamiętały, że trudno mu zobaczyć to co proste i oczywiste. Mianowicie, że dominujący w naszym życiu pośpiech i nadaktywność są zbyteczne. Człowiekowi naprawdę niewiele potrzeba do życia i zadowolenia. W rzeczywistości ma wszystko co niezbędne, problemem jest tylko to, że nie potrafi się tym cieszyć. Stąd codzienna aktywność napędzana jest właśnie chronicznym brakiem satysfakcji, bez końca. W efekcie, tak bardzo zatraciliśmy się w opisanym modelu życia, że nie widzimy, iż staliśmy się jego niewolnikami. Ten model jest ważniejszy od nas, od tego co czujemy i czego prawdziwie pragniemy. W pewnym sensie przejął nad nami kontrolę. Można by powiedzieć, że ogon merda psem.