Dlaczego rozwód nie może być samodzielną decyzją małżonków?

Zadziwia mnie, że w XXI wieku, w państwie wolnych ludzi dla tak osobistej decyzji życiowej jaką jest rozstanie małżonków potrzebna jest zgoda urzędu. Wiadomo bowiem, że o rozwodzie decyduje sąd. Nie wystarczy, że małżonkowie podejmą decyzję, muszą jeszcze przekonać do tego sędziego. Muszą przekonać, że doszło do tzw. rozkładu pożycia małżeńskiego. Czyli, że wygasła więź na płaszczyźnie duchowej, fizycznej i materialnej.

Zadziwia mnie, że o sprawie tak intymnej i złożonej emocjonalnie rozstrzyga się w sformalizowany i urzędowy sposób, podobnie jak w innych sprawach sądowych, np. konfliktów w biznesie.

Rozwód to jedno z najtrudniejszych doświadczeń życiowych. Według znanej skali stresu psychiatrów T. Holmesa i R. Rahe’a plasuje się na drugim miejscu zaraz po śmierci współmałżonka. Uważam, iż ten stres jest w dużej części wywołany właśnie przymusem sądowym.

Sam fakt rozstania jest na tyle bolesny, że konieczność pójścia do sądu i odbycia w nim sformalizowanej spowiedzi jest emocjonalnym okrucieństwem. Urzędowe tłumaczenie się obcym ludziom z tego, dlaczego małżonkowie nie chcą już ze sobą być uważam za kompletnie niepotrzebne. Nie wiem czemu ma to służyć. Zwłaszcza, że odbywa się to w warunkach chłodnej i formalnej atmosfery. Nie oczekuję oczywiście, że miałoby być inaczej. Sędzia nie jest psychologiem i nie na tym polega jego funkcja.

Dlaczego dorośli ludzie nie mogą swobodnie decydować o swoim rozstaniu? Dlaczego dorośli ludzie muszą przekonywać sąd, że ich decyzja jest słuszna?

Mam wrażenie, że obowiązująca regulacja prawna jest wyrazem przekonania, że w sprawach relacji małżeńskich sąd jako przedstawiciel państwa wie lepiej co jest dla nas dobre. To on ma ocenić, czy rzeczywiście możemy się rozstać. W ten sposób obywatel nie jest do końca traktowany jak dorosły i dojrzały człowiek, samodzielnie decydujący o sobie. Ciekawe jest to, że przed zawarciem małżeństwa, nie ma podobnej weryfikacji. Nie sprawdza się wtedy, czy narzeczeni aby na pewno się kochają i czy ich związek ma szanse na przetrwanie. Mówiąc językiem prawniczym, czy dają gwarancję dobrego pożycia małżeńskiego. Nie twierdzę, że tak właśnie ma być, chcę jedynie pokazać niekonsekwencję. Można by powiedzieć, że państwo kieruje do nas następujący przekaz: chcecie się pobrać? Proszę bardzo, róbcie to, mamy do was zaufanie. Chcecie się rozstać? Nie tak szybko. Musimy sprawdzić czy wasza decyzja jest słuszna.

To co napisałem nie jest jedynie akademickim teoretyzowaniem. Swoje przemyślenia opieram na doświadczeniach osobistych i zawodowych. Przeżyłem rozwód jako dziecko, mąż i rodzic. Znam go również z własnej praktyki prawniczej. Dzięki temu patrzę szerzej.

Chcę wyraźnie podkreślić, że nie jestem zwolennikiem rozwodu i traktuję go jako ostateczność. Uważam jednak, że dorośli ludzie powinni mieć prawo samodzielnie decydować o swoim małżeństwie. Dla mnie to wyraz dobrze rozumianej wolności i odpowiedzialności.



5 thoughts on “Dlaczego rozwód nie może być samodzielną decyzją małżonków?”

  • Niestety rozpad małżeństwa to często skomplikowana sprawa – kwestie wychowania dzieci i podziału majątku. Trochę tak jak przy konfliktach w biznesie. Tu też są często konflikty. A jak nie ma to wtedy małżonkowie mogą podpisać ugodę która sąd wtedy zatwierdzi. Także sąd wydaje się miejscem niezbędnym.
    Mnie martwi że coraz łatwiej o rozwód, jest tych rozwodów coraz więcej i coraz większe przyzwolenie społeczne dla rozwodów, nawet gdy są dzieci. Robi się biznes rozwodowy, a w takich sprawach nie ma wygranych. Wszyscy są przegrani i naprawdę warto zawalczyć, korzystać z terapii w sytuacjach kryzysowych. Bo często powodem jest brak umiejętności komunikacji i rozwiązywania problemów. Nie cenimy instytucji małżeństwa i poddajemy się przy byle kłopotach.

    • Uważam, że w sprawach związanych z ustaniem pożycia małżeńskiego udział sądu jest niepotrzebny, wręcz szkodliwy. O tym lepiej rozmawiać np. w ramach małżeńskiej terapii. Co innego kwestia podziału majątku. Ale to też temat na osobną dyskusję.

      • To fakt, sąd nie jest najlepszym miejscem do rozstrzygania rodzinnych sporów. Również tych majątkowych. Na pewno pierwszym krokiem powinny być mediacje. W wielu przypadkach terapia zapobiegłaby rozwodom. Zwłaszcza że za tzw. różnica charakterów jest często inny problem który można rozwiązać.
        A to że ludzie którzy mają wspólne dzieci i majątek rozmawiają przez adwokatów i płacą im grube pieniądze to jest często niepotrzebne i nie poprawia sytuacji.

  • To fakt, sąd nie jest najlepszym miejscem do rozstrzygania rodzinnych sporów. Również tych majątkowych. Na pewno pierwszym krokiem powinny być mediacje. W wielu przypadkach terapia zapobiegłaby rozwodom. Zwłaszcza że za tzw. różnica charakterów jest często inny problem który można rozwiązać.
    A to że ludzie którzy mają wspólne dzieci i majątek rozmawiają przez adwokatów i płacą im grube pieniądze to jest często niepotrzebne i nie poprawia sytuacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *