Zamiast martwić, ciesz się na zapas

Martwienie się na zapas jest dla tych, którzy to robią, rodzajem przygotowania się na najgorsze. Wielu z nas wydaje się, że to wyraz dojrzałości i zdrowego rozsądku w duchu maksymy „znam życie i nie chcę się rozczarować”. Jednak ten zdrowy rozsądek to głównie przejaw lęków i braku zaufania do życia, z nieświadomym oczekiwaniem, żeby było źle. Na tym właśnie opiera się martwienie na zapas. Na swoistym magazynowaniu lęku na później, spodziewając się najgorszego. Przez to mamy poczucie, że ten lęk jest nam ciągle potrzebny, tak na wszelki wypadek, na czarną godzinę. Dlatego nieświadomie chcemy, żeby stało się coś złego, swoim nastawieniem to przyciągamy. Przecież nagromadzony strach nie może się zmarnować. W ostateczności cały czas zatruwamy swoje samopoczucie, niezależnie od tego czy nasze czarne wizje się spełnią. To dość osobliwe podejście, gdyż przez to żyjemy w lęku niemal cały czas, w złudnym poczuciu kontroli nad tym co się dzieje.

Może więc lepszym rozwiązaniem byłaby postawa przeciwna, czyli cieszenie się na zapas? Niczym wtedy nie ryzykujemy. Niezależnie od tego co się stanie, lepsze jest przecież korzystanie z życia niż profilaktyczne zamartwianie się. Posłużmy się przykładem. Wyobraź sobie, że poddałeś się ważnym badaniom lekarskim i czekasz na wyniki, które mają potwierdzić czy jesteś chory. Jeśli będziesz się martwił, czas oczekiwania stanie się udręką, niezależnie od tego jak się to wszystko skończy. Jeśli jednak podejdziesz inaczej, skupisz na pozytywach i będziesz korzystał z życia z nadzieją, że jesteś zdrowy, to bez względu na to co się wydarzy, przynajmniej do momentu otrzymania wyników będzie ci dobrze. Oczywiście ten przykład jest czysto akademicki, ponieważ bardzo trudno jest zdecydować o pozytywnym nastawieniu i żyć w ten sposób, zwłaszcza wobec wizji choroby. Chciałem tylko pokazać mechanizm tego zjawiska i jak bardzo martwienie się jest niepraktyczne, nic nam nie daje. A to, że tak mało w nas optymizmu wynika z faktu, że naszą kulturę bardziej wypełnia lęk i czarnowidztwo. Żyjemy w ciągłej gotowości, w oczekiwaniu na najgorsze, w małych i dużych sprawach. Wystarczy przyjrzeć się informacjom, które dostajemy w mediach. Przeważa przekaz negatywny. Ciągle słyszymy o jakiś zagrożeniach i o tym jak się przed nimi bronić. Przed ludźmi, chorobami, naturą, ideologią, itd. To ewidentnie wyraz pesymistycznego podejścia do życia, w którym dominuje brak zaufania i widmo niebezpieczeństw. Chcąc nie chcąc, ulegamy więc temu przekazowi. Poznajemy go i przesiąkamy nim od dziecka. Dlatego martwienie się na zapas staje się nawykiem.

Jednak ten nawyk, jak każdy inny, można zmienić. Pierwszy krok, to zauważenie naszego podejścia. Trzeba przyjrzeć się swoim lękom i fobiom a następnie pozwolić im być, przeżyć je. Dzięki temu będziemy w stanie się od nich uwolnić. Ponieważ fakt, że tyle w nas nieufności i strachu wynika z nieumiejętności przeżywania tych emocji. Dlatego zamiast przeżywać lęk, wolimy go „magazynować”, właśnie przez zamartwianie się na zapas. A to nic innego jak trzymanie swojego strachu przy boku i niedopuszczanie go do siebie. Wiemy jednak, że on cały czas przy nas jest i to nas dołuje. Bo w rzeczywistości to czego się faktycznie boimy to własnego lęku a nie tego, co go wywołuje. Dlatego najlepszym sposobem jest dopuścić go do siebie i świadomie przeżyć. Przepuścić przez własne ciało. Wtedy nas zostawi (w drugiej części tekstu ćwiczenie jak to zrobić). I równolegle możemy ćwiczyć się w tworzeniu nowego nawyku: cieszenia się na zapas. Skoro tak dobrze potrafimy gromadzić lęk, to z pewnością uda się też gromadzić emocje przeciwne: radość, wdzięczność, zadowolenie. Wystarczy skupić się na tym co jest, na chwili obecnej i na tym wszystkim co jest dobre w naszym życiu. Chodzi o dostrzeżenie wszelkich drobnych i dużych rzeczy, o których na co dzień zapominamy, skoncentrowani głównie na brakach i zagrożeniach. Cieszenie się na zapas to bardzo praktyczne podejście. Bo skoro wspomniane gromadzenie lęku zachęca do tego, żeby stało się najgorsze, to kumulowanie radości będzie magnesem na doświadczenia pozytywne. W ten sposób można „programować” swoją nieświadomość, żeby przyciągała to co przyjemne (w trzeciej części tekstu ćwiczenie jak gromadzić pozytywne uczucia).

Dzięki przeżywaniu lęku (zamiast gromadzenia go) i koncentrowaniu się na tym co daje nam radość możemy zmienić nastawienie do życia. W efekcie, zmieni się też samo życie.

Oto proste ćwiczenie jak uczyć się przeżywać lęk:
Spisz swoje lęki i zmartwienia. Zatrzymaj się świadomie nad każdym zapisanym lękiem. Pomedytuj z nim. Zamknij oczy i pomyśl o sytuacji, którą zapisałeś, która wywołuje twój strach. Obserwuj swoją reakcje: emocje, odczucia w ciele (np. napięcie, przyspieszone bicie serca, albo ucisk w brzuchu). Bądź świadomie z tym co czujesz. Pozwól temu być. Przeżyj to. I tak możesz robić z każdym zapisanym lękiem. Poszukaj też źródła swoich lęków w przeszłości. Przypomnij sobie jak zachowywali się twoi rodzice. Przypomnij sobie ich lęki, to jak martwili się o ciebie, o twoje zdrowie, itd. Pomedytuj z tymi wspomnieniami. I również obserwuj swoje reakcje emocjonalne oraz reakcje ciała. Tego typu medytacje możesz powtarzać. Możesz tak medytować z każdym uświadomionym lękiem i też z każdym wspomnieniem, które wyjaśnia skąd ten lęk się wziął. W ten sposób nauczysz się go przeżywać. Dzięki temu nie będzie się już gromadził. Po prostu pojawi się i zniknie.

Oto proste ćwiczenie jak gromadzić pozytywne uczucia:
Spisz swoje ulubione zajęcia, lub sytuacje, które sprawiają ci przyjemność. Zatrzymaj się świadomie nad każdym zapisanym przypadkiem. Pomedytuj z nim. Zamknij oczy i pomyśl o sytuacji, którą zapisałeś, która wywołuje twoją radość, spokój czy zadowolenie. Obserwuj swoją reakcje: emocje i odczucia w ciele. Bądź świadomie z tym co czujesz. Przeżyj to. Poszukaj też w pamięci różnych sytuacji z przeszłości, które sprawiały ci radość (np. zabawa z rówieśnikami, wyjazd na wakacje z rodzicami, itp.) Pomedytuj z tymi wspomnieniami. I również obserwuj swoje reakcje emocjonalne oraz reakcje ciała. Powtarzaj te medytacje systematycznie. Dzięki nim będziesz gromadził pozytywne uczucia.

fot. Bru-nO (pixabay)



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *