Uciekanie od siebie
Nasze życie to wieczne uciekanie, od siebie. Zawsze wtedy gdy nam źle i nawykowo staramy się coś z tym zrobić to w pewnym sensie uciekamy. Od tego co w nas, od uczuć, myśli, odczuć w ciele. Szukamy najróżniejszych sposobów, żeby nie być z tym co przeżywamy w danej chwili.
Wszystko może być ucieczką. Każde zajęcie, które podejmujemy z poczucia niewygody. To zwykle jest rozrywka, praca, rozmowa, również rozwój duchowy. Wszystko zależy z jakich to robisz pobudek. Gdy robisz to bo potrzebujesz jakoś wypełnić swój czas, poradzić sobie z trudnymi emocjami czy odczuwaną pustką to znaczy, że uciekasz. Gdy pracujesz, żeby zagłuszyć niechciane myśli, uciekasz. Gdy rozmawiasz bo źle znosisz milczenie, to samo. Gdy idziesz do kina, żeby „zabić” chandrę to znaczy, że uciekasz od swoich emocji. Gdy po raz kolejny idziesz na warsztat rozwojowy, by wypełnić nudny czas, znaczy, że uciekasz. Gdy szukasz jakiegokolwiek innego zajęcia, bo bezczynność to dla ciebie udręka i marnowanie czasu, to samo. Przykładów jest mnóstwo.
Jednocześnie, nie chcę powiedzieć, że to co robisz jest niewłaściwe. Nie w tym rzecz. To wszystko jest normalne, w tym sensie, że tego zostaliśmy nauczeni. Od dziecka uczy się nas jak odwracać uwagę od siebie, od tego co czujemy, od chwili obecnej. Nauczono nas również, że każda niewygoda jest problemem i że natychmiast trzeba go rozwiązać. Dlatego mówiąc obrazowo nieustannie uciekamy od tego czego nie chcemy zobaczyć i poczuć. I szukamy czegoś innego, bo wydaje nam się, że to „coś inne” będzie lepsze, że nam pomoże poczuć się lepiej. Przez to nasze życie staje się wieczną ucieczką i poszukiwaniem czegoś zastępczego. To nawykowy styl bycia, pełny permanentnego niepokoju. Życie w ciągłej gotowości i uciekaniu a wiadomo, że gdy uciekasz to w rzeczywistości nie czujesz spokoju. Jesteś jakby rozedrgany, niespokojny i nawet nie wiesz czemu.
I teraz chodzi o to, żebyś to w końcu zobaczył. Uświadomił sobie, czy twoja życiowa aktywność, która przejawia się najróżniejszy sposób jest bardziej wyrazem akceptacji chwili obecnej czy jednak przejawem ucieczki przed tym co się dzieje. Ucieczki przed samym sobą. Przed tym co czujesz w danym momencie, czego doświadczasz. I chodzi o to, żeby to tylko zobaczyć, ten schemat i nawyk działania. To wystarczy. Nie musisz nic zmieniać, w poczuciu „o cholera ja przecież uciekam, muszę coś z tym teraz zrobić”. Wystarczy samo uświadomienie, że tak jest. I gdy to odkryjesz zacznie się pojawiać przestrzeń na bycie ze sobą w coraz większym stopniu. Na akceptowanie tego co czujesz, bez potrzeby uciekania i szukania „wypełniaczy” pustki, w której wydaje ci się, że jesteś. Ta przestrzeń na bycie ze sobą będzie się powoli i stopniowo powiększać. A to bardzo ułatwia życie. Im mniej będziesz uciekał przed sobą tym lepiej się poczujesz. Twoje życie będzie o wiele prostsze. Gdyż bycie ze sobą bez potrzeby uciekania to stan optymalny. Gdy to potrafisz, osiągasz upragniony spokój. Nie musisz już przed niczym uciekać i za niczym gonić. Wtedy żyjesz zgodnie z własnym wyborem a nie pod wpływem przymusu czy lęku. Wtedy robienie tego wszystkiego co wcześniej było rodzajem ucieczki nabierze całkiem nowego wymiaru, nowego smaku. Inne będzie twoje podejście do wszelkich aktywności. Nie będziesz od nich uzależniony. I przez to będziesz mógł się nimi prawdziwie cieszyć.
fot. RichardLey (pixabay)