Historie miłosne, część 1
Był sobie mężczyzna i kobieta. Spotkali się i zakochali w sobie. Przeżywali ze sobą wspaniałe chwile. Jednak po pewnym czasie coś zaczęło się psuć. Nie było już tak pięknie jak na początku, wręcz zaczęły się sytuacje konfliktowe, złość, żal, itd. Zaczęli się zastanawiać co się stało, przecież na początku było tak pięknie. Oboje potrzebowali zrozumieć, co się dzieje. Zgłębiając temat miłości w psychologicznych poradnikach dowiedzieli się, że:
- Stan zakochania jest wywołany przez neuroprzekaźniki i hormony i jest czasowo ograniczony, służy podniesieniu gotowości seksualnej, niedostrzeganiu wad u partnera oraz podkreślaniu cech wspólnych.
- Potrzeba bycia kochanym, bycia razem, opiekowania się nawzajem jest wynikiem pierwotnych potrzeb jakie ludzie doświadczają w okresie dzieciństwa. Im mniej te potrzeby zostały zaspokojone w relacji z rodzicami tym większe jest dążenie do ich zaspokojenia w związku z partnerem.
- Ci, których pierwotne potrzeby nie zostały w dzieciństwie zaspokojone nieświadomie się przyciągają, na zasadzie przyciągania podobieństw.
- Partnerzy, z podobnymi trudnymi doświadczeniami z dzieciństwa „rozszczepiają” się wewnętrznie – na część która szuka bliskości i miłości i na część, która z powodu przykrych doświadczeń w dzieciństwie boi się bliskości i miłości.
Mężczyzna i kobieta poczuli ulgę bo znaleźli wyjaśnienie dla swoich problemów. Kiedy uświadomili sobie to wszystko odżyła nadzieja, że teraz będzie między nimi lepiej. I rzeczywiście tak się stało. Znowu przeżywali miłe chwile a gdy pojawił się problem dotyczący ich relacji udawało się go rozwiązać. Poznali przecież psychologiczne tło ich związku.
Jednak życie nie dawało spokoju… Zaczęły się pojawiać nowe nieporozumienia. Kobieta i mężczyzna nie mogli tego zrozumieć, przecież poznali swoje uwarunkowania. Kiedy to się wreszcie skończy, kiedy ich związek będzie szczęśliwy, czy potrzebują coś jeszcze zrozumieć? – zadawali sobie pytania.
Któregoś dnia po kolejnej kłótni usiedli zrezygnowani naprzeciwko siebie. Popatrzyli sobie w oczy, uśmiechnęli do siebie i przytulili z wielką ulgą. Poczuli, że nie muszą już nic więcej zrozumieć.
Koniec.