Bycie sobą jest łatwe
„Bądź grzeczny”, „bądź miły”, „bądź mężczyzną”, „bądź dobrą matką” – to tylko kilka haseł ze słowem „bądź” które słyszymy już od dzieciństwa. Po pewnym czasie każde „bądź” zaczynamy odczuwać jako ciężar i związany z tym ciągły przymus bycia „kimś/jakimś”. Kiedy mamy już tego dość, chcemy odetchnąć i nie być w żadnej „roli”, wtedy korzystając z psychologicznych/duchowych poradników, zwracamy się do nowego hasła – „bądź sobą”. To ma nas wyzwolić i uspokoić. I tutaj wpadamy w pułapkę, gdyż wychowani wcześniej w atmosferze przekazu „bądź jakiś”, nowe hasło „bądź sobą” będziemy traktować tak samo – jako nowe zadanie do wykonania.
Komenda „bądź jakiś” zawiera w sobie założenie, że nie jesteś taki jak trzeba i powinieneś się taki stać. Nie inaczej jest z hasłem „bądź sobą”. Mówiąc to zakładamy bowiem, że jest jakieś inne „ja”, lepsze, bardziej prawdziwe od naszego aktualnego „ja”. Stąd nie akceptujemy naszego aktualnego „ja” i staramy się być bardziej sobą, niż w naszym przekonaniu jesteśmy. Żeby to osiągnąć, często korzystamy z praktyk, które mają nam w tym pomóc – psychoterapii, medytacji, warsztatów rozwojowych, itd. Korzystamy z nich z przekonaniem, że wreszcie będziemy sobą i będzie nam dobrze. Podchodzimy wtedy do bycia sobą jak do pewnej umiejętności, którą można zdobyć dzięki odpowiedniej pracy (podobnie jak np. umiejętność pływania czy grania na gitarze, itd.). To jednak iluzja, która oparta jest na braku akceptacji siebie i ciągłym przymusie bycia kimś innym. Nie neguję ww. praktyk, sam z nich korzystałem, i z niektórych korzystam nadal. Chodzi mi o to, żeby mieć świadomość, że nie musimy nic robić, żeby być sobą. Zawsze jesteśmy sobą, bo nie może być inaczej.
Dlatego wyluzuj, po prostu bądź. Kimkolwiek nie będziesz, zawsze będziesz sobą.